Boża logika – czyli o cierpieniu i uzdrowieniu

Drukuj
Często słyszy się pytania dlaczego na ziemi jest tyle cierpienia i zła?
Czemu jest tyle chorób?
Dlaczego tylu ludzi zbyt wcześnie umiera?
Dlaczego Bóg na to wszystko pozwala?
Czemu nie wysłuchuje moich próśb, moich modlitw?
Dlaczego nie uzdrowi wszystkich?
Przecież jest wszechmogący, może zrobić pstryk i wszyscy będą zdrowi?
Czemu Bóg postępuje tak nielogicznie?

Boza logika Wszystko co Bóg stworzył było dobre.
Zło pojawiło się wraz pierwszym grzechem człowieka.
To nie Bóg sprowadził na świat cierpienie, choroby, śmierć, tylko szatan, który z nienawiści zwiódł człowieka.
Tak, całe zło tego świata pochodzi od szatana, nie od Boga.

Dlaczego więc Bóg na to pozwala?

Bo z miłości dał człowiekowi wolną wolę. To my decydujemy, za kim pójdziemy, kogo będziemy w życiu słuchać. Jesteśmy słabi, upadamy, ale nie jesteśmy sami. Pan dał nam Aniołów, aby strzegli nas na naszej drodze do domu Ojca. Dał nam swojego Syna, który z miłości dał się ukrzyżować. Posyła nam Swojego Ducha, abyśmy mogli Jego mocą walczyć ze złem i dojść do radości wiecznej. Pan nie zsyła na nas cierpienia, ale je dopuszcza, abyśmy mogli się dzięki niemu przemienić.

Bo w ogniu doświadcza się złoto, a ludzi miłych Bogu – w piecu utrapienia. Syr. 4, 5

Jezus nie przyszedł na świat, aby cierpnie znieść czy pokonać. On przyszedł na świat, aby cierpnie wypełnić swoją miłością, nadać Mu większy sens. Nie obiecał, że pójście za Nim to prosta i łatwa droga. Wręcz odwrotnie. Droga Jezusa, to droga, która prowadzi na krzyż. Czasami to nieszczęście ta choroba, która Cię spotyka jest właśnie twoją drogą tutaj na ziemi. Być może właśnie potrzeba było takiej ofiary, takiej choroby, by przemienić twoje serce. Można to cierpienie oddać Bogu, jako zadośćuczynienie, wynagrodzenie za grzeszników. Tak jak Dzieci Fatimskie przyjmowały cierpienie, by wynagradzać Bogu, za grzechy ludzkości.

BÓG NIE CHCE CIERPIENIA CZŁOWIEKA!

Nie zgadzam się z tak często powtarzanym zdaniem, gdy kogoś spotyka krzywda, że widocznie Bóg tak chciał. Bóg nie chce naszego cierpienia, naszej krzywdy. Nie chce żeby rodzice osieracali dzieci, albo dzieci umierały zbyt wcześnie. Nie chce, by panowała bieda, głód, choroba. Nie chce, by toczyły się wojny, a ludzie się wzajemnie. okradali i zabijali. Jezus przyszedł na świat, aby przynieść nam pokój, miłość i przebaczenie, uzdrowienie serca. To szatan jest ojcem kłamstwa i przychodzi by kraść, zabijać i niszczyć. Bóg nie chciał, aby mama umarła przy porodzie, Bóg nie chciał śmierci Alfiego Evansa. Bóg nie chciał, aby pijany kierowca zabił dzieci idące chodnikiem. On tego nie chciał! Dlaczego tak się stało? To są skutki grzechów. TAK! Wszelkie zło, które szerzy się na świecie jest skutkiem grzechu.To nie oznacza jednak, że twoja choroba i twoje cierpienia są skutkiem tylko twoich grzechów!

Choroba i śmierć jest skutkiem grzechu pierworodnego, który dotknął całą ludzkość.

Sporo chorób jest uznawane dzisiaj za choroby cywilizacyjne. Odpowiada za nie człowiek. Odpowiada za to w jaki sposób korzysta z tego świata. To ludzkość gospodaruje ziemią powierzoną jej od Boga. To ludzie decydują czy żyją w zgodzie z Bożymi przykazaniami, z poszanowaniem prawa naturalnego, które każdy ma wpisane w swoim sercu, niezależnie od światopoglądu, czy może też słucha podszeptów ojca kłamstwa. Ludzkość choruje bo sama zanieczyszcza swój świat, występuje przeciwko naturalnym procesom w przyrodzie. Sami na siebie sprowadziliśmy te wszystkie problemy. Rozwiązłość seksualna jest odpowiedzialna za szerzące się choroby przenoszone drogą płciową. Świat, który ciągle pędzi, wprowadza innych w kompleksy, depresje. Ciągła presja, by coś znaczyć wciąga w nałogi, choroby psychiczne. Życie na pokaz, na krawędzi, sprawia, że nie mamy czasu na miłość, na rodzinę, na prawdziwe wartości. Współczesny człowiek cały czas pędzi, nie ma czasu na sen, odpoczynek, czas dla rodziny. Ludzie cierpią, Bóg cierpi razem z nimi, a diabeł zaciera ręce z radości, że udało mu się tak zaśmiecić ten piękny świat, stworzony przez Boga i jeszcze przekonać człowieka, że to wszystko wina Boga.

Tymczasem nie jest wolą Boga, aby rodzina cierpiała z powodu uzależnienia męża od alkoholu, pracoholizmu, itp. Cierpienie, które doświadczają te osoby nie jest wolą bożą. Nie jest też konsekwencją ich uczynków. To konsekwencje złych wyborów drugiego człowieka ich dotykają. I nie ma tutaj złotej recepty. Każda sytuacja jest inna. Jeden uzależniony wyjdzie z nałogu dzięki wytrwałości i miłości żony. Inny będzie musiał stracić wszystko, spaść na samo dno, aby móc się od niego odbić. A kolejny będzie tkwił w tym bagnie do końca i nie pozwoli sobie pomóc.

Jedno jest pewne. Bóg zawsze jest z tymi, którzy cierpią. Pan jest także z tymi, którzy błądzą i do samego końca wyciąga do nich swoją rękę. On nie chciał, aby pijany kierowca śmiertelnie potrącił dzieci na chodniku. Te dzieci, tą rodzinę dotknęła krzywda i dramat spowodowany konsekwencją złego wyboru człowieka, który pod wpływem alkoholu usiadł za kierownicą, ale też tych, którzy mu na to pozwolili, którzy mu w tym nie przeszkodzili.

Często za bardzo skupiamy się na tym co trudne i ciężkie. Widzimy jak wiele zła i bólu nas otacza. Nie dostrzegamy przez to jak wiele dobra otrzymaliśmy od Boga. Nie doceniamy jak wiele piękna i miłości jest wokół. Mamy swoje wyobrażenie Boga, który jednak nie działa tak jakbyśmy chcieli. Jesteśmy jak Faryzeusze, którzy spędzali całe dnie na modlitwie i knuli jak pozbyć się Jezusa. Nie mieścił się On w ich wyobrażeniu o Mesjaszu. Jezus przyszedł na świat uniżył samego siebie, przyniósł miłość, przebaczenie, pokorę i posłuszeństwo. A Oni chcieli króla, który mieczem wyzwoli ich z ziemskiej niewoli. Tymczasem Jezus przyszedł uwolnić nas z niewoli grzechu. Człowiek chciałby,żeby Bóg działał po ludzku, tymczasem boża logika jest zupełnie inna.

Czym jest Boża logika?

Spójrz na krzyż, tam jest odpowiedź. Bóg jest miłością, tą doskonałą miłością. Z miłości do Ciebie dał się ukrzyżować. Ze znaku hańby uczynił narzędzie zbawienia człowieka, znak chwały i zwycięstwa. Bóg wybiera to słabe i głupie w ludzkich oczach, aby pełnić swoje dzieła. Pismo Święte jest pełne takich przykładów. Choćby Mojżesz, jąkała, a wyprowadził Naród Izraelski z niewoli. Bóg dał mu do pomocy brata Aaraona. Jeden mały Dawid pokonał Goliata.

>Wtedy faryzeusze odeszli i naradzali się, jak by podchwycić Go w mowie. Posłali więc do Niego swych uczniów razem ze zwolennikami Heroda, aby Mu powiedzieli: «Nauczycielu, wiemy, że jesteś prawdomówny i drogi Bożej w prawdzie nauczasz. Na nikim Ci też nie zależy, bo nie oglądasz się na osobę ludzką. Powiedz nam więc, jak Ci się zdaje? Czy wolno płacić podatek Cezarowi, czy nie?» Jezus przejrzał ich przewrotność i rzekł: «Czemu Mnie wystawiacie na próbę, obłudnicy? Pokażcie Mi monetę podatkową!» Przynieśli Mu denara. On ich zapytał: «Czyj jest ten obraz i napis?» Odpowiedzieli: «Cezara». Wówczas rzekł do nich: «Oddajcie więc Cezarowi to, co należy do Cezara, a Bogu to, co należy do Boga». Gdy to usłyszeli, zmieszali się i zostawiwszy Go, odeszli.(Mt 22, 15-22)

Faryzeusze chcieli, aby Jezus myślał tak jak oni, po ludzku, by zwracał uwagę tylko na te ziemskie problemy, na ich problemy. Gdyby zniżył się do ich poziomu myślenia przegrałby na argumenty. Odpowiedź, że mają płacić podatek, wskazałaby, że jest przeciw Żydom, zaś wskazanie na nie płacenie można by wykorzystać jako zdradę cezara. Dla faryzeuszy był to problem nie rozwiązania. Ty też często stajesz w takich sytuacjach. Jak często w swoim życiu dotarłeś do miejsca, w którym nie widziałeś żadnego dobrego wyjścia z sytuacji? Oczekiwałeś rozwiązania problemu, które nie przychodziło. Jezus mówi właśnie wtedy: Sprawy ziemskie zostaw na ziemi, a Bogu oddaj to co należy do Niego.

Tak właśnie powinno wyglądać twoje życie. Tak działa Pan Bóg. Kiedy dbasz o relację z Bogiem, starając się być w porządku wobec Niego, okazując Mu zaufanie i posłuszeństwo,to sam Pan troszczy się o twoje ziemskie życie i sprawia, że nie brakuje Ci niczego. Bo On jest dobrym Pasterzem i chce, aby Jego owce miały życie i miały je w obfitości.

Modlitwa o uzdrowienie to nie zakupy w supermarkecie!

Czy nie traktujesz czasem Boga jak supermarketu? Zgłaszasz swoje zapotrzebowanie na modlitwie i oczekujesz natychmiastowego działania, cudu, gromu z jasnego nieba. Ale Bóg tak nie działa! Nie spełnia twoich zachcianek. Wysłuchuje twoich próśb, tak jak rodzice wysłuchują kolejnej prośby swojego dziecka. Jako mama zawsze słucham co do mnie mówią moje maluchy, ale nie jest to jednoznaczne ze spełnianiem ich prośby. Dlaczego? Bo wiem lepiej co jest dla nich dobre w tym momencie. Bo czasami chce ich nauczyć cierpliwości. Bo to nie właściwa pora, nie czas ani miejsce. Bo ich kocham i wychowuję z miłością. Tak samo Bóg, który jest dobrym Ojcem wie co dla Ciebie jest dobre, co jest Ci potrzebne. Tak jak nie każde lekarstwo smakuje, ale musisz je brać by wyzdrowieć, tak każda sytuacja, w której się znajdujesz jest po to, by Cię przemienić i uzdrowić.

Błogosław, duszo moja, Pana, i nie zapominaj o wszystkich Jego dobrodziejstwach! On odpuszcza wszystkie twoje winy, On leczy wszystkie twe choroby. (Ps 103)

Trzeba tylko poznać Jezusa Chrystusa i pozwolić Mu się pokochać, bo  tylko w Jego Imieniu jest twoje uzdrowienie, twoje zbawienie!

Bóg jest najlepszym lekarzem, leczy każdą chorobę.Nie uzdrawia po kawałku. On uzdrawia całego człowieka. Trzeba tylko otworzyć się na Jego moc, aby mógł całkowicie przemienić. Pan przede wszystkim leczy serce, umysł, uczucia i relacje. Uzdrowienie fizyczne jest tylko skutkiem ubocznym tego, że zdrowiejemy w środku. Jednak należy pamiętać, że każdy z nas jest śmiertelny i kiedyś nadejdzie czas przejścia przez bramę śmierci do życia wiecznego, więc zabieganie tylko o zdrowie ciała nie powinno być celem samym w sobie.

Kiedy zaczynasz myśleć, że od siły i determinacji twojej wiary zależy działanie Boga w życiu, możesz zacząć na Nim wymagać, by działał jak Ty chcesz, przekonywać go do twojego planu na życie. Tymczasem ilość godzin spędzonych na kolanach, ani siła twojej wiary nie determinują działania Boga. To On sam decyduje kiedy i komu udziela swoich łask. On wie, kto w tym momencie jest w stanie przyjąć cud, komu taka łaska jest potrzebna.  To nie znaczy, że masz czekać z założonymi rękami,. Masz nieustannie się modlić, prosić i wstawiać u Boga, ale twoją litanię próśb powinny kończyć słowa: nie moja, ale twoja wola Panie niech się stanie. Bóg Cię zawsze ochroni. Czasem może się okazać, że złamana ręka czy noga na prostej drodze uchroniła Cię przed rozjechaniem przez pirata drogowego na przejściu dla pieszych.

Zanim zaczniesz prosić – oddaj Bogu wszystko jak uboga wdowa!

Zanim otrzymasz od Boga, to, o co prosisz potrzeba, abyś Mu najpierw to wszystko oddał. Jak bezpłodna Anna z Pierwszej Księgi Samuela prosiła: Boże, podaruj mi syna, a ja już teraz go całkowicie Tobie oddaje. Czy potrafisz tak się modlić? Bóg spełnia prośby, jeśli służą dobru twojemu i innych. Jezus uzdrowił teściową Piotra, aby mogła wstać i swój czas i siłę oddać Bogu. To, o co prosisz nie będzie Twoje, to nie będzie twój czas, twoje pieniądze, twoje zdrowie, tylko Jego. Czy jesteś na to gotowy?

Jezus Cię rozumie, rozumie twoje cierpienie, ból, smutek, poczucie samotności i niezrozumienia . Doświadczył tego wszystkiego na krzyżu. Właśnie tam objawiła się jego cała miłość do ciebie, słabego grzesznika. Dlatego właśnie powinieneś całkowicie zaufać miłosierdziu Boga. Problem polega na tym, że będąc na miejscu ubogiej wdowy, nie mając nic poza dwoma groszami kurczowo się ich trzymasz i na modlitwie prosisz: Panie, tylko nie zabieraj mi tych moich ostatnich grosików!” Tymczasem, Bóg chce, żeby mu je oddać czyli oddać mu to wszystko do czego jesteś przywiązani, bez czego nie wyobrażasz sobie życia. On chce, żeby Mu całkowicie zaufać, bo tylko wtedy będzie mógł cię całkowicie uzdrowić. Ta uboga wdowa zdecydowała oddać się Bogu wszystko i zostało to docenione. A Ty, potrafisz oddać Bogu swoje ostatnie grosze?

Wykonaj prosty gest zaufania jak Naaman

W procesie uzdrowienia chodzi o prosty gest zaufania. W 2 Księdze Królewskiej jest opisana historia Naamana, wodza w Aramie. Nie znali oni Boga Jahwe, ale była tam służąca uprowadzona z Izraela. Powiedziała, że Jej Bóg mógłby uzdrowić chorego na trąd Naamana. Udał się więc ze świtą i listem od króla do Izraela. Trafił do proroka Elizeusza, który nawet go nie wysłuchał, nie zobaczył, tylko przekazał słudze, aby siedem razy wykąpał się w rzece Jordan. Chory Naaman pomyślał, czy gdyby się nie wykąpał w sowim mieście, gdzie ma ładniejsze i czystsze rzeki nie byłby uzdrowiony. I nie chciał tego wykonać. Wówczas jeden z jego bliskich ludzi zauważył, że gdyby dostał do wykonania jakieś trudne polecenie czy rozkaz przemierzenia całej ziemi, wykonałby je bez wahania. Tutaj chodzi o zwykły gest zaufania i wiary, dlaczego więc nie chce tego uczynić. Wówczas Naaman zrobił to i został uzdrowiony. (2 krl 5, 1-14)

Czy z toba nie bywa często tak samo? Jak to Bóg może mnie uzdrowić w Kościele, na Mszy? Wystarczy pójść? To przecież zbyt proste? Bardzo często oczekujesz jakiejś nadzwyczajnej realizacji swojej wiary, która nie wymaga od ciebie przemiany życia. Tymczasem właśnie bez tej przemiany nie może nastąpić uzdrowienie. Trzeba nawrócić swoje serce. Bóg uzdrawia tych, którzy patrzą Jego oczami, a przynajmniej chcą tak patrzeć. Najpierw musisz stanąć w prawdzie przed samym sobą, uznać swoją grzeszność i pojednać się z Bogiem.

Bądź wdzięczny za wszystko – żyj z wdzięcznością na ustach

Kilkanaście lat temu na Pieszej Pielgrzymce Tarnowskiej poznałam dziewczynę, Grażynę. Była dla mnie jak starsza siostra, której nigdy nie miałam. Spędziłam z nią tylko 9 dni. Ja byłam wtedy w gimnazjum ona studiowała na AGH. Niestety w grudniowy piątek pirat drogowy potrącił ja na przejściu dla pieszych koło miasteczka AGH. Zmarła w niedzielę. Widziałam rozpacz w oczach jej bliskiego przyjaciela, dzisiaj kapłana i misjonarza, który wówczas był u nas. Pamiętam do dziś jak było mi smutno. Modliliśmy się, ale nie było cudu. Na pogrzebie usłyszałam słowa czytania, o tym, że Bóg, zabiera nas do siebie, kiedy wypełnimy swoją misję, a czasami po, to abyśmy nie ulegli zepsuciu, bo już jesteśmy gotowi na to, by stanąć z nim twarzą w twarz. Już wtedy, mając naście lat wiedziałam, że Grażynka jest w niebie i jej jest dobrze, to nam jest tutaj ciężko bez niej. Ostatnio czytając książkę jednego księdza, zrozumiałam, że ta jej wczesna i tragiczna śmierć, przyczyniła się do tego, że jej kuzyn odważył się wreszcie pójść za głosem powołania i jest dzisiaj znanym Sercaninem i do tego egzorcystą. Bóg z każdego dramatu wyprowadza wielkie dobro.

Kiedy umiera bliska ci osoba, może małe dziecko, może rodzic, przyjaciel. Masz w sobie żal do Boga. Jest ci smutno, targają tobą sprzeczne emocje. Po prostu tęsknisz. I tutaj masz wybór. Mieć przez resztę życia żal do Boga, że ci go zabrał, chociaż nie koniecznie był to Jego plan. Albo możesz być Mu wdzięczny, że mogłeś tą osobę poznać, żyć z nią tyle czasu. Że dostałeś dość czasu, aby tego człowieka pokochać.

Zmień perspektywę patrzenia – szukaj dobra.

3 lata temu wracaliśmy w nocy z Warszawy własnym samochodem. Po całym dniu na rekolekcjach uwielbienia na Stadionie Narodowym podróż ta była dość trudna dla męża. Ja byłam w drugiej ciąży i nie bardzo byłam w stanie poprowadzić. Byliśmy już w Krakowie niedaleko mieszkania i dosłownie na moment mężowi urwał się film, otarliśmy cały bok o barierki dzielące pasy. Samochód do naprawy, a tu mamy jechać na oazę rodzin, tylko czym? Ale w tym wszystkim wiedzieliśmy jedno. Pan i nasi Aniołowie Stróżowie nas ochronili. Przecież to mogło zakończyć się zupełnie inaczej, tragiczniej. Ucierpiał tylko samochód. Dzieciom i nam nic się nie stało.Na rekolekcje oazowe pojechaliśmy zastępczym samochodem. Bóg zatroszczył się nawet o to.

W tym jak i w każdym innym wydarzeniu warto skupiać się na szukaniu dobrych stron. Trzeba zmienić perspektywę patrzenia. Jeśli skupiasz się na tym jak ci smutno i źle, wszędzie będziesz widzieć tylko cierpienie i smutek. Jeśli zaczniesz szukać pozytywnych aspektów życia i skupiać się na tym, jak wiele dobra otrzymujesz od Boga każdego dnia, zobaczysz, że jednak świat nie jest taki zły, że ma wiele barw. Wówczas dopiero doświadczysz bożej miłości. Od tego jak patrzysz na świat, na drugiego człowieka, zależy co widzisz.

Podejmij trud jak kobieta cierpiąca na ducha niemocy.

Kobieta cierpiąca z powodu ducha niemocy wiodła smutne szare życie. Nie mogła się uśmiechnąć, spojrzeć  w niebo. Nie widziała ludzkich twarzy. Jej codzienność to był piach, pył i ludzkie nogi. Nie widziała barw świata. Nie mogła się wyprostować, nie mogła wchodzić w relacje z ludźmi, nie umiała kochać, ani odpowiadać na miłość. Dzięki spotkaniu z Jezusem, jej życie się przemieniło. Mogła się wyprostować i zmienić perspektywę patrzenia na świat. Zobaczyła kolory. Dzięki doświadczeniu Bożej miłości sama stała się zdolna do kochania. Tak działa Jezus. Patrzy na całego człowieka. Najważniejsze jest uzdrowienie duchowe. Uzdrowienie ciała to tylko widzialny znak, wręcz skutek uboczny, który ma potwierdzać Bożą naukę, bożą obecność.

Historia tej kobiety pokazuje jak ważne w procesie uzdrowienia jest podjęcie trudu z naszej strony. Kobieta ta nie mogła się wyprostować, każdy jej krok stanowił wielki wysiłek dla niej. Czemu Jezus nie podszedł do niej tylko zawołał, aby to Ona podeszła do Niego? Bo chodziło o podjęcie trudu działania, chęci, wyrażenie zgody w jej sercu na boże działanie. On niczego jej nie obiecał, tylko zaprosił do siebie. Idąc za Jego słowem uznała Go swoim Panem i Zbawicielem.

Zgoda na Jezusa nie oznacza godzin trwania na modlitwie, porównywania się z innymi, jak to ja się dużo modlę, a mnie Pan nie uzdrawia tylko tego tam typka, co go pierwszy raz widzę w Kościele. Zgoda na Chrystusa jest akceptacją Jego planu dla nas. To zgoda na miłość i miłosierdzie, tam, gdzie jest to trudne. To bycie dla siebie nawzajem dobrym. To  wybaczenie wszystkim, absolutnie wszystkim. Masz bezwarunkowo wybaczać każdemu,absolutnie każdemu, bo Pan pierwszy Tobie nieustannie wybacza. Bez przebaczenia nie rozpocznie się nigdy proces uzdrowienia.

Bądź cierpliwy i wierny.

Wszystko ma swój czas. Bóg wie, kiedy jesteś gotowy. Być może cierpienie, choroba jest ci potrzebna abyś dojrzał w wierze. Może te trudne doświadczenia przygotowują cię do czegoś jeszcze większego. Trzeba więc być cierpliwym i wytrwałym na modlitwie. Czasem dzieją się cudowne uzdrowienia. Czasami wystarczy współpraca medycyny i modlitwy. Dostaliśmy rozum od Pana Boga i mamy go wykorzystywać dla wspólnego dobra. Trzeba leczyć się tak jak współczesna medycyna potrafi, a resztę oddać Panu Bogu.

Tutaj przychodzi mi na myśl osoba Alfiego Evansa, którego historia wstrząsnęła światem, szczególnie Polakami. Bóg chciał mu pomóc posługując się Papieżem Franciszkiem i włoskim rządem. Nadano dziecku obywatelstwo, zapewniono miejsce w szpitalu Bambino Gesu oraz transport. Bóg uczynił wszystko, co było konieczne, ale to człowiek Mu zabronił. To człowiek się temu sprzeciwił. Nie wiem ile z medycznego punktu widzenia ten chłopczyk by żył. Wiem  tylko, że to ludzie zdecydowali o zaprzestaniu karmienia i odmówili mu transportu, do miejsca gdzie chciano dalej się nim opiekować. To nie Bóg sprawił, lecz człowiek o zatwardziałym sercu.

Bóg z każdej takiej sytuacji, która nas spotkała potrafi wyciągnąć jeszcze większe dobro, tylko trzeba Mu zaufać. Jest z nami w każdym naszym trudzie i cierpieniu. Posyła nam Ducha Pocieszyciela, umacnia, niesie na rękach, przytula do swojego serca. Mamy wsparcie Świętych i Aniołów oraz Maryję. Nie jesteśmy sami. Nie wiem, co świat dalej uczyni z tym, co wydarzyło się w Anglii. To jakie owoce wyda tamta historia, zależy od naszych serc, od naszego działania. Myślę, że był to krzyk Boga: Ludzie zobaczcie dokąd zmierzacie! Opamiętajcie się!

To nie Bóg wywołuje wojny, tylko człowiek służący diabłu. Bóg tego nie chce. Jeszcze Bóg dopuszcza cierpienie, jeszcze daje światu kolejne szanse na opamiętanie się, na nawrócenie. Ale ten czas w końcu się skończy. Często pytamy czemu Bóg z tym nic nie robi? Bóg robi nieustannie, tylko to my ludzie tego nie chcemy zauważyć, a często wręcz nie pozwalamy. Pan dał nam wolną wolę i nie wchodzi na siłę do naszego życia. Czeka na naszą zgodę. Koniec cierpienia, śmierci, głodu i wojny nastąpi dopiero, kiedy nastąpi powtórne przyjście Pana.

Pytanie tylko czy jesteśmy na to gotowi?

Czy faktycznie chcemy, aby Bóg tak mocno zadziałał?

Czy jesteśmy gotowi na koniec świata już dzisiaj, może nawet w tej chwili?
,
.
artykuł zaczerpnięty z http://splotagape.pl/boza-logika-czyli-o-cierpieniu-i-uzdrowieniu/